Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Te przyjmuje pan za ostateczne — za wyrażające rzeczywistość bez reszty. Przepaść niezgłębioną między jakościami, a ruchami bezjakościowych z założenia rozciągłości, przeskakuje pan sztucznie…
Chwazdrygiel: Myślimy i mówimy skrótami: tak, jak pojęciem życia i jego pochodnych obejmujemy w skrótach ekonomicznych całe masy zjawisk fizycznych, tak samo postępujemy we wszystkich innych uogólnieniach.
Wyprztyk: Dzika historja! Zupełnie naodwrót: Cała fizyka daje się wyrazić w terminach psychologistycznych. Pojęcia fizyki, zaczynając od pojęcia przedmiotu martwego wogóle, są skrótami właśnie dla oznaczenia dość małych zbiorowisk istot żywych…
Chwazdrygiel: Manowce witalistycznej metafizyki…
Wyprztyk: Czekaj pan: prawa fizyczne ważne są i ścisłe z dużem przybliżeniem w sferach zjawisk innych rzędów wielkości niż nasza, tak w kierunku małości, jak wielkości: w astronomji i w chemji — w teorji budowy materji. Ale nawet jeśli elektrony istnieją faktycznie — istnieją też faktycznie takie kompleksy istot bardzo małych, jak systemy gwiezdne — to niczego jeszcze nie dowodzi. Systemy te mogą być elementami fikcyjnej materji martwej istot, dla nas bardzo wielkich. Tak jedne, jak drugie muszą być zbiorowiskami istot żywych. Świat nie jest ciągły — to jest pewne.
Chwazdrygiel: Nie, ja nie mogę: ksiądz profesor robi także skok…
Wyprztyk: Robię tylko dla skrótu. Jest pan dość inteligentnym, aby mnie zrozumieć odrazu. Fizyka jest fikcją — konieczną — przyznaję to. Jak może się wszystko przekręcić dowodzi to, że fikcję uważa pan profesor za rzeczywistość wyższą od rzeczywistości bezpośrednio danej — od indywidualnego istnienia, nawet samego siebie.
Chwazdrygiel: To ostatnie pojęcie to także skrót, jak pojęcie czerwonego koloru. Ale chciałem mówić o czem