Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nienasycenie II.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
pięcia, które podobno dawało się odczuwać już w Niemczech. Czuło się, że są tu wplątane siły obce, ale gdzie był ich punkt zaczepienia nie mógł dociec nikt, bo pewni ludzie umieli milczeć gorzej od ryb, a ci coby chcieli czegoś się dowiedzieć nie mogli — nie mieli egzekutywy tortur. Jak wogóle tego rodzaju stany, stosunki, poglądy i instytucje mogły istnieć, wobec opasującego nasz biedny kraj pierścienia sowieckich republik, z wylotem na doniedawna białogwardyjską Rosję, nikt pojąć nie był w stanie. A z tymi, którzy okazywali skłonności do odgadnięcia tej zagadki postępowano tak, że najśmielsi tracili na ten widok dycht i kontenans. Bo to wiedzieli wszyscy: od 1-go kwietnia tortury były na porządku dziennym. Ale mówić o tem znaczyło tyle, co już być dawno storturowanym. Nauczyły się więc milczeć największe nawet zafajdane zwykle plotami gaduły i najbardziej śmierdzące, niemyte pyski — milczała nawet prasa.

Genezyp mało odczuł utratę swoich niedoszłych prawie bogactw, bo nie nauczył się ich jeszcze używać. Matka pocieszała się swobodą i szatańską wprost miłością, którą wzbudziła w czterdziesto-kilkoletnim, niezużytym przez kobiety, Michalskim. Wydobywanie z tego bykodziałacza, dzikołaka i wdowca, całych wagonów dziecięcych wprost uczuć i promieniowanie rozwartą w pełni kobiecością, na co już nadziei pod koniec nie miała, otworzyła jej dopiero oczy na świat, który z suchego wiórka zmienił się dla niej w jakąś tryskającą fontannę nieznanych barw, dotyków, zapachów, pojęć, spermy i rozpierającej radości — zagrała krew przodków: grófów de Kisfaludy-Szaràs, chociaż po kądzieli. Przyczem sama rozwijała się jakby w jakiejś djabelskiej wylęgarni. Wywleczono zapylone wymyślności, których przed wiekami uczył ją jeszcze nieboszczyk-mąż — z za grobu rozwijał i kształcił teraz szczęśliwego kochanka. Doprowadzony do ostateczności Michalski postanowił się z nią żenić, ale ona nie mogła jeszcze powziąć w tym względzie ostatecznej decyzji. Finansowo pomagali trochę krewni, ale z niechęcią, bo dawniej też byli przeciwni małżeństwu dobrze urodzonej sieroty z „tym piwowarem“. „Jak spadać w tym kierunku,