Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nienasycenie I.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

djabły mają jakiegoś generała, który wynalazł nowy sposób ofenzywy. Nareszcie zbadano to. Telefonował mi adjutant Kocmołuchowicza, ten niby nasz, wiesz? Ale tego się nie nauczymy, jak koalicja nauczyła się od Napoleona jego strategji. To można podobno zrobić tylko z chińczykami.
— Co mnie to obchodzi — ja mam jego. — (Trzymała głowę Zypcia pod pachą. Właśnie teraz dopiero wszedł Scampi.)
— Niedługo może mama nie mieć nawet tego. Jutro już podobno ma być ogłoszona ogólna mobilizacja. Wojska generała Cuxhavena cofają się w popłochu na nasze linje. Moskwa formalnie wyrżnięta. Chińczycy organizują ich w zupełnie nowy sposób. Chodzi o wyssanie białej rasy. Nie liczą się zupełnie z siłami, uważając nas za miazgę. A wszystko w imię najszczytniejszych idei: podniesienia nas do ich poziomu. A przy ich pojęciu o pracy i standarcie tejże i w dodatku dysproporcji w stosunku do nas w tym względzie, rzecz to bardzo niemiła. O ile nie zginiemy, możemy być skazani na zapracowanie się na śmierć. Ciekawy jestem wtedy sprawdzenia tego czy ideologja dla której się ginie powoli, nie nagle, nie jest naprawdę obojętna. Przeciwieństwem tego trzymali bolszewicy Rosję w ryzach tyle czasu. Ale to dobre dla robociarzy, przed którymi niema nic. Czem my możemy usprawiedliwić nasze istnienie w takim wypadku — oto kwestja.
— A nie mówiłam! Gdzież teraz ten wasz syndykalizm wyrosły z burżujskiego ugrupowania z pozorami załagodzenia walki klasowej? Gdzie wasza pseudo-organizacja pracy? Wszystko to bzdura. Trzeba było zrobić izolowaną, ale absolutnie izolowaną monarchję i zginąć z honorem bez kompromisów, jak mój car Kirył... — Scampi przerwał:
— Niewiadomo czy zginie. Widzę go w naszym sztabie przy boku Kocmołuchowicza...