Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nienasycenie I.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— ...albo odrazu poddać się prądowi. W ostatnim wypadku mybyśmy, my garstka ludzi prawdziwych wartych życia, wygrali napewno, a après nous pust' wsio propadajet. Tak, jesteśmy ordynarnie nabrani przez pseudo-bolszewicki, a au fond prawie faszystowski — ale naprawdę — zachód. U nas wszystko jest kłamstwem...
— Cicho! Takich rzeczy głośno się nie mówi. Otóż mama, z jej talentami, wygrałaby napewno, choćby, jako kochanka chińskiego szefa sztabu głównego, czy kogoś tam — ale nie my: mężczyźni. Oto błąd dzisiejszej arystokracji, a nawet pewnego odłamu zakutej burżuazji to ten aprenuledelużyzm. Dlatego wszystko trzymało się przez cztery tysiące lat, że dawni wielcy panowie umieli patrzeć na daleki dystans i teoretycznie przynajmniej mieli wieczność przed sobą. Odkąd znikła ta wiara, zaczęło się całe zło i mob odrazu podniósł głowę. Głowę — o to chodzi, a nie zadek, którym wierzgał dawniej w uprzęży. A jak raz podniósł — przepadło — z tem się zgadzam. — Mama ma rację: trzeba było iść naprzeciw, ale nato trzeba mieć... honor — hehe... To zrobi Kocmołuchowicz za nas, a my zostaniemy na lodzie.
„Oto tak się robi polityka — tacy ludzie ją fabrykują! A gdzież jest rzeczywistość?“ — myślał, dojrzały nagle pod kołdrą Zypcio. (Dobry był to inkubator dla takich duszków to osławione i zniesławione łono Iriny Wsiewołodowny.) I rzecz dziwna: jednocześnie — oczywiście w „tle zmieszanem“ (uświadamiał to sobie naturalnie pokolei) czuł się przygnębionym, zmarmeladowanym, małym — aż płciowo-niewygodnie było mu w samym sobie od tej własnej małości, mimo tylko co dokonanego gruntownego nasycenia się, za wszystkie czasy chłopięcych pokut bez winy — taką bolesną była ta małość w stosunku do niezmierzonych otchłani nieosiągalnego: wiedzy, stanowisk, wpływów, władzy, tego sycenia apetytów w stosunku do siebie samego i innych.