Strona:PL Stanisław Brzozowski - Legenda Młodej Polski.djvu/457

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

te związki przestały istnieć, wszystko w naszej duszy, wszystko, co jest w niej koktretne, co może być ujęte i nazwane, wysnute zostało przez zbiorowość, do niej się zwraca siłą własnego ciążenia. Wyjść usiłujemy poza społeczeństwo, wyrzekamy się tego, co nas wiąże: ciążą na nas te czyny, których moglibyśmy dokonać. Dzień nasz każdy, każda nasza decyzya, każda chwila naszej bierności: wszystko to należy do tego życia, w którem wszystko jest nieustanną walką i krzywdą, jedność nasza własna rozpada się na kawały i pożerają się one i niszczą nieustannie: zabijamy i krzywdzimy każdej godziny. Tkamy i my to życie grzechu, i zbrodni, krzywdy, niedoli, samotności, wiecznego niezrozumienia, jakie nas otacza. Nie możemy go nie stwarzać, dokądkolwiek pójdziemy, pójdzie ono z nami, istnieć będzie jako nasz czyn. Społeczeństwo i życie są zbiorową winą, ale winą nieuchronną, — nie możemy się od niej uchylić. W niej jest nasze życie, nią jest nasza dusza, niema nas poza nami. Wstecz czy wprzód, ku sobie czy ku ludziom: ona jest wszędzie: czy przyjdzie jej kres, czy prowadzi ona ku jakiemuś wyzwoleniu, zwycięstwu? Dziś mamy tylko to, co jest: życie — nieuchronną, wielką winę i duszę, która nie ma ucieczki ani w życiu, ani w śmierci; trwać musi ona wszczepiona w ludzkie rojowisko. Sama w sobie jest bezsilna: nie może przeszkodzić, aby nie powstawała nad społeczeństwami jak chmura, rozdzierana przez płacz, przez błyskawice gniewu, a chociażby jak obłok cichego odpocznienia, pachnących marzeń. Tak rodzi się ta poezya. Jest do dna duszy naszą; ktokolwiek powie, że jej nie potrzebuje — skłamie. Muszą w każdym istnieć dziś wybuchy samotnego liryzmu: chcecie wykreślić z życia płacz, który