Strona:PL Stanisław Brzozowski - Legenda Młodej Polski.djvu/456

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

znaleźć sobie w życiu pewne i trwale stanowisko, aby nie pociągnęła jej w czem fatalność, która jutro nasze zwraca przeciwko dzisiaj. Zycie trwa i wpleciona w nie psychika cierpi jego bólem, jego rozpaczą, upaja się jego potęgą, jego zapamiętałą, na wszystko ślepą wolę zniesienia i wytrwania. To, co człowiek czyni, jest konieczne: nie on tam włada. Ale jego czyn, życie to, w którem bierze on udział, budzi w jego niezwiązanej z żadnym kształtem duszy — całą symfonię wzruszeń. Dusza ukazuje się tu jako czuciowość, wzruszeniowość, wzruszeniem staje się cała psychika ludzka, nie znajdująca siebie w stworzonem przez zbiorowy mus życiu. Ta nie objęta przez społczeństwo, znosząca je tylko, dźwigająca je lub podlegającą mu dziedzina duszy wyzwala się w poezyi jak w ponadspołecznym, ponadludzkim żywiole, rozżarza się jak luna nad społeczeństwami. Swoboda, nie istniejąca jako czyn — ocala tak samą siebie jako wzruszenie: porozdzierani przez tysiączne sprzeczności w życiu ludzie jednoczą się w wielkiem, łkającem ponad całem życiem wzruszeniu. Poezya jest tu jakby żywą hostyą dusz, sakramentem zjednoczenia, kultem, jak powiedzieliśmy wyżej. Kultem zasadniczo naszych czasów, tych, które właśnie są, tej ciężkiej, żelaznej godziny. Historya nie przez nas została założona; włada ona nami, jesteśmy w nią tak wpleceni, że ulegamy jej, buntując się nawet przeciwko niej cała nasza, chociażby nawet zbuntowana psychika jest jej dziełem, Nie możemy żyć poza obrębem historyi, na każdym naszym czynie, na każdej naszej chwili ciążą wszystkie te zakresy życia, wszystkie te jednostkowe i zbiorowe losy, z którymi splotły nas dzieje, zanim rozpoczęliśmy nasze indywidualne istnienie. Nie jesteśmy w stanie sprawić, aby