Strona:PL Stanisław Brzozowski - Legenda Młodej Polski.djvu/388

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żyli, przeżyła ją ludzkość w nas, w naszem wnętrzu. Niema bowiem organu prócz nas samych i niema przedziału pomiędzy tem, co przeżywamy prywatnie dla samych siebie, a tem, co przeżywamy dla ludzkości. To życie, które przez nas przepływa, przez nas tylko ukształtowane być może; tem już raz na zawsze będzie, czem je my uczynimy. Religijne znaczenie życia ludzkości kojarzy się dziś w naszych wyobrażeniach z jakimiś osobliwymi, „operowym“ momentami. Złudzenie! Każda chwila przeżyta przez nas, jest już przeżyta raz na zawsze tak a nie inaczej zużytkowana, ustalona wobec tego, co jest poza człowiekiem, wobec sumującego w sobie wszystko, tak jak było, nie mogącego kłamać, życia gatunku. Każda nasza chwila jest przeciwstawianiem się głębinie. Nie odstraszy się losu staromodnym krawatem, chustą w kraty, tabaczkowym frakiem: to właśnie, co jest w nas samych, to nie gotowe, nie dojrzałe, nie przystrojone jeszcze w szemat uszlachetniający lub poniżający — to jesteśmy my. Mylimy się, sądząc, że możemy sobie żyć na codzień w ukryciu przed losem, zbywając go zastrzeżeniem, że to nie wchodzi w rachunek, a od czasu do czasu tylko wstępować na estradę i przeżyć na benefis absolutu jakiś bezwzględnie interesujący, popisowy kawałek. Niestety, „absolut“ jest o wiele bliższym nas: — tu się właśnie mieści w naszem własnem, tak powszedniem zazwyczaj i mało oryginalnem ciele; tu jest on i nieustannie chwilę za chwilą czynimy w nim coś istotnie bezwzględnie — raz na zawsze. Postacie Dickensowskich powieści nie są mniej rzeczywiste, niż ci żydzi, do których zwracali się autorowie ksiąg „proroków“, — nie dalsi są oni, ani bliżsi tworzącej piersi Bożej.
Wszędzie i zawsze, każde drgnienie naszego osobi-