Przejdź do zawartości

Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wazgird począł tłomaczyć, unikając swoim zwyczajem wzroku Marysieńki. Mówił krótkiemi, urywanemi zdaniami.
— Jechaliśmy razem w samochodzie... Raptem zrobiło mu się słabo... Zemdlał... Przestraszyłem się bardzo... i odwiozłem natychmiast Gwiżdża do lekarza... Ten orzekł, że jest przemęczony, wyczerpany i zalecił parodniowy wypoczynek w łóżku...
— Ależ Gwiżdż — przerwała — był wczoraj jeszcze pełen siły i energji! Wyglądał doskonale!
— Serce! — odrzekł jakimś tajemniczym tonem. — Serce nie w porządku! Często ono podobne plata figle! Człowiek wygląda niczem atleta, a w rzeczy samej jest ciężko chory... Tak samo, sprawa ma się z Gwiżdżem... Będzie musiał bardzo uważać na siebie...
— Czemuż, pan hrabia, nie odwiózł go do willi?
— Bo — rozłożył bezradnie ręce — nie miałby się kto tu nim zaopiekować! My wyjeżdżamy, a na czas naszej nieobecności, zezwoliłem Antoniemu udać się na wieś, do krewnych! Pałacyk pozostanie prawie pusty. Wolałem przeto umieścić Gwiżdża w lecznicy.
— W lecznicy?
— Tam ma zapewnione wszelkie wygody! Zresztą, ta cała historja nie potrwa dłużej, niźli trzy, cztery dni, bo taki wypoczynek wyznaczył doktór. A po tym terminie, Gwiżdż przybędzie do nas, zagranicę!
— Nie możemy zaczekać na niego, skoro o tak krótki czas chodzi?
— Niemożliwe! Nasz wyjazd musi nastąpić bezwzgędnie dzisiaj...
Marysieńka chciała jeszcze coś dodać, bo w mózgu świdrowała niespokojna myśl, że ubył jej najpewniejszy obrońca, ale hrabia, niby przewidując obawy Marysieńki dorzucił chytrze ukute zdanie:
— Sam Gwiżdż nie życzyłby sobie tej zwłoki! Ma pani w nim naprawdę przyjaciela! Po wczorajszym napadzie tak lękał się o jej bezpieczeństwo, że jeszcze w lecznicy powtarzał z naciskiem, abyśmy nie odkładali podróży. Prosił, żebym panią pozdrowił serdecznie i zapewnił, że najdalej za tydzień ujrzy go zagranicą!
Słowa hrabiego zbiegały się całkowicie z tem, co Gwiżdż mówił wczoraj Marysieńce. To też rozczulona jego troskliwością, wyszeptała: