Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ślubnym synem i Gorayski nie zdążył go zaadoptować.
Posprzedawał on, czując zbliżającą się śmierć wszystko, co mógł zamienić na pieniądze i umieścić to wraz z kosztownościami, w sobie tylko wiadomej skrytce, aby jaknajmniej baronowi X. się dostało. Później zawezwał do siebie na wieś. Tadeusza i doręczył mu plan znakomicie ukrytego schowanka, do którego dostać się jest niezwykle trudno, oświadczając, iż po jego śmierci, wszystko to należy do niego i w każdej chwili ma prawo to zabrać. Przypomina pani sobie chyba, że mniej więcej przed półtora miesiącem pani mąż wyjeżdżał na kilka dni z Warszawy?
Tak!
Zawołała
, uderzając się w czoło. — Wyjeżdżał! Ale mówił, że to w sprawach biurowych.
— Skłamał! Bawił u ojca swego, księcia Gorayskiego i przywiózł z tamtąd pewne papiery, ów plan i złoty medaljon!
— Medaljon zawierał minjaturę jego naturalnego ojca...
Twarz przyoblekła się coraz większym smutkiem, a serce napełniało się goryczą. Ten Wazgird podawał tak ścisłe szczegóły, wiedział, kiedy Tadeusz opuszczał Warszawę, że cała opowieść musiała być prawdą. Czemuż mąż taił to wszystko przed nią? Czyżby ją tak mało kochał? Brakło mu do niej zaufania?
Zawinił bardzo Tadeusz względem pani — mówił dalej Wazgird, jakby odgadując jej myśli — lecz sam najwięcej za to odpokutował!
Marysieńka milczała, tłumiąc cisnące się do oczów łzy.
Wazgird, który z za monokla śledził uważnie wrażanie, jakie czynią jego słowa, mówił dalej:
Sam wyszedł na tem najgorzej! Bo, choć to, co będę teraz powtarzał, jest tylko moim domysłem, mam wrażenie, że cała sprawa w ten sposób, właśnie, się odbyła...
Mianowicie? — szepnęła Marysieńka.
O tem, że stary książę Gorayski w ten niezwykły sposób przekazuje większość swego majątku Tadeuszowi, wiedział tylko jeden człowiek... Tym człowiekiem, byłem ja! Bo Gorayski blisko ze mną spokrewniony, nie miał przedemną tajemnic. Pochwalałem nawet ten krok, uwa-