Przejdź do zawartości

Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cając z fotela jakieś dziecinne ubrania i dawno nieprane koszule. — Tu panu hrabiemu będzie najwygodniej.
Nie spodziewałem się tak wcześnie wizyty!
Ale Wazgirda mało obchodziło otoczenie, w jakiem się znalazł. Prawie machinalnie zająwszy miejsce w fotelu, który mu uprzejmie podsunął gospodarz, zapytał nerwowo:
— Znalazł pan dokumenty i plan?
— Tak! — wyprostował Dziurdziszewski swą niepokaźną figurkę i z dumą wysadził szyję z brudnego kołnierzyka. Wszystko znalazłem!
— Gdzież one były? Toć tyle dni szukaliśmy daremnie!
Dziurdziszewski zaśmiał się cicho.
— Proste skrytki, — oświadczył — są zwykle najcięższe do odnalezienia! Opukiwaliśmy ściany, łamaliśmy stoły i meble, a papiery leżały prawie przed nosem!
Pohorecki wsadził je za obraz, zawieszony nad łóżkiem Marysieńki! Biedaczka, sypiała pod nim, nie wiedząc nawet, co on kryje...
— Tam, do licha! — zaklął Wazgird — gapiłem się na ten obraz i nigdy na myśl mi nie przyszło, aby go poruszyć. Sądziełem, że już wszystko stracone i tamta przeklęta banda w niezrozumiały sposób pochwyciła papiery...
— Wczoraj przypadkowo mi się udało! — począł opowiadać Dziurdziszewski. Kiedy wieczorem, zgodnie z poleceniem pana hrabiego, chyba po raz dziesiąty, przetrząsałem mieszkanie Pohoreckich, nagle potrąciłem o obraz i...
Lecz hrabia nie był ciekaw dalszej opowieści.
— Prędzej!... Proszę mi dać te papiery!
Dziurdziszewski podskoczył do łóżka i wyciągnął z pod poduszki, spory pakiet zawinięty w bibułę i obwiązany sznurkiem.
— Służę, panu hrabiemu!
Wazgird pochwycił paczkę, niecierpliwie rozerwał sznurek i odsunął bibułkę. Wyciągnął z poza nie kilka arkuszy pożółkłego papieru, złożonych we czworo, które napewno, pamiętały nie jeden lat dziesiątek. Następnie niewielki kartonik, zapełniony rysunkami i cyframi.
Pochylił się nad dokumentami i począł je odczytywać gorączkowo, raz po raz porównywując z trzymanym w ręku kartonikiem.