Przejdź do zawartości

Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bardzo ciekawe zdanie? Hm... hm... Czasem z uważnego czytania książki, wiele można odnieść korzyści!... tem...
Mimo zaprzeczeń Gwiżdża, Marysieńka jeszcze dalej chciała go przypierać do muru, gdyby w tem nie nastąpiła niespodziewana przeszkoda.
Na progu sali jadalnej ukazał się kamerdyner Antoni, niosąc coś na tacy.
Podszedł do Podhoreckiej.
— List od pana hrabiego! — oświadczył. — Przysłał go pan hrabia, umyślnie z miasta, przez szofera, dla pani.
— List, od hrabiego? — powórzyła Marysieńka a jej serce ścisnęło złe przeczucie.
Szybko rozerwała kopertę.
Wazgird, gdy opuścił swój pałacyk, rzucił szoferowi jakiś adres i auto pomknęło błyskawicznie w kierunku Warszawy. Przebiegło przez najruchliwsze dzielnice, później skręciło w boczne uliczki i po dość długiej śród nich wędrówce, naraz się zatrzymało.
Hrabia wysiadł, wydał kierowcy ciche zlecenie, a gdy ten odjechał, rozejrzał się przezornie, czy nie jest śledzony. Dopiero, kiedy upewnił się, że nikt na niego uwagi nie zwraca, powoli, niby spacerując, przebył jeszcze kilkadziesiąt kroków, poczem wszedł do małej, niepozornej kamienicy. Droga dobrze musiała mu być znana, bo minął podwórze i rychło się znalazł na drugiem piętrze, w jednej z bocznych oficyn. Zastukał trzykrotnie, w umówiony sposób do drzwi małego mieszkania. Jakby oczekiwano na ten sygnał. Drzwi wnet się rozchyliły a hrabia śmiało wszedł do wnętrza mieszkania.
— Jest? — rzucił prędkie zapytanie.
— Jest! Jest — potwierdził z zadowoleniem w głosie ten, który mu drzwi otworzył. — Pan hrabia pozwoli dalej.
— Brawo, panie Dziurdziszewski!
Dziurdziszewski, gdyż on to był właścicielem tajemniczego lokalu, kłaniając się uniżenie przeprowadził War girda z przedpokoiku do małej izdebki, niechlujnej i nędznie urządzonej. Stało tam łóżko z brudną pościelą, stary stół, okryty zniszczoną ceratą, fotel i kilka kulawych krzeseł.
— O tu, pan hrabia zajmie miejsce! — mówił, zrzu-