Przejdź do zawartości

Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Lecz, czyż aż tak dalece się pomyliła? Pierwsze wzbu rzenie minęło i teraz trochę zażenowana, nie śmiała dłużej nalegać. Natomiast, bezzwłocznie przystąpiła do rozmowy, do której szykowała się od rana.
— Panie hrabio! — rzekła. — Jeśli pan twierdzi, że się omyliłam, czy też uległam halucynacji, nie zamierzam spierać się z panem dłużej. Widocznie tak jest....
— Zaręczam...
— Ale stan niepewności, w jakim się znajduję przyprawić mnie może o szaleństwo! Tydzień już mija, odkąd znalazłam się w tej willi, a moja sprawa, ani na krok nie posunęła się naprzód!
— Hrabia nagle spoważniał.
— Myli się pani! — odparł energicznie.
— Jakto, mylę, się? — zawołała znów podniecona. — Czyż nadal nie muszę tu ukrywać się, w obawie zamachów? Czy zbrodniarze zostali pochwyceni, lub też ujawniono ich nazwiska? Czyż nie uchodzę w oczach świata za kobietę, pozbawioną czci i dobrego imienia? Przecież sądzę, że gdyby nastąpił jakikolwiek zwrot, w poszukiwaniach, gdyby panu hrabiemu udało się coś ważnego ustalić nie omieszkałby zawiadomić mnie o tem?
— Cierpliwości! — zabrzmiała w gabinecie spokojna odpowiedź.
— Długo mam pozostać cierpliwą? — wymówiła ze zwątpieniem. — Wciąż dręczyć się niepojętemi zagadkami? Nie dowiedzieć się nawet, jakie były tajemnice rodzinne Tadeusza?
Z poza monokla hrabiego, wybiegło spojrzenie pełne triumfu.
— Nie lubię nigdy — oświadczył dobitnie — przystawać w pół drogi, ani też opowiadać o tem, co nie zostało zakończone. Choć, przez te kilka dni, które spędziła pani pod moim dachem, uczyniłem bardzo wiele, nie uważałem za stosowne jej o tych wynikach informować. Takim już jest mój zwyczaj! Ale łańcuch, zarzucony przeze mnie wokół zbrodniarzy powoli się zamyka i, jeśli Bóg da, dziś zamknie się ostatecznie, bo zamierzam pochwycić brakujące ogniwa.
— Dziś jeszcze? — wykrzyknęła z wstępującą w serca otuchą.
Wazgird powstał z miejsca i wyrzekł mocno!
— Tak! Znów zniknę na cały dzień, lecz wieczo-