stwie... Lecz, nie dotarłam do nazwisk, do bliższych wska zówek...
Hrabia, który obecnie zajmował miejsce w fotelu, obok Marysieński, odetchnął z ulgą.
— Istotnie, mało!... — mruknął.
W głowie młodej kobiety tymczasem zrodziło się postanowienie.
— Musimy natychmiast zawiadomić policję! — energicznie wyrzekła. — Gdy władze dowiedzą się o napaści jakiej przed chwilą stałam się ofiarą, rzuci to nowe światło na moją sprawę, oczyści z straszliwego oskarżenia, pod brzemieniem którego pozostaję!
Po twarzy Wazgirda przebiegł nieuchwytny cień.
— Wątpię! — odparł. — Zbrodniarka uciekła i niema pani żadnych na to dowodów, iż wogóle zamach miał miejsce.
Władze pomyślą, iż chce pani sprytną bajeczką o znalezionym liście, medaljonie i kobiecie ze sztyletem, pogmatwać tylko śledztwo i zepchnąć winę z siebie. Toć nawet ja, jako świadek, mogę zeznać, że słyszałem o napaści jedynie z jej słów...
— Więc nie wierzy mi pan hrabia? — wymówiła z oburzeniem.
— Ja widzę najzupełniej, że wszystko tak się odbyło jak pani twierdzi! Ale czy władze uwierzą?
Załamała ręce.
— Cóż mam robić? Jak się bronić? — wykrzyknęła — Posiadam, na to niezbite dowody, że mego biednego męża zamordowali jacyś podstępni zrodniarze, może nawet ta wiedźma, która tutaj wtargnęła. Że obecnie mnie chcą zgładzić, rzuciwszy poprzednio potworne oskarżenie Mam milczeć? Do władz po opiekę mi się udać nie wolno? Nadal w oczach wszystkich mam uchodzić za tą, która zabiła Tadeusza? Okropne!...
Na twarzy hrabiego leżała teraz kamienna maska. Tylko lekkie błyski, z poza monokla świadczyły, iż wytrawny ten dyplomata, zręcznie pragnie swą grę doprowadzić do końca.
— Któż powiada — rzekł — by nie miała pani się bronić? Lecz, przódy należy postawić się w takie warunki, aby ta obrona stała się skuteczna. Zabezpieczyć się samemu i wtedy zaatakować. Ja pani w tem dopomogę!
— Pan hrabia?
Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/35
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.