Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Więc sędzia cofnął swe poprzednie postanowienie?
Naczelnik potrząsnął głową.
— Bynajmniej nie cofnął! Lecz za panią złożono kaucję w kwocie dwadzieścia tysięcy złotych! Posiada pani widocznie bogatych przyjaciół! W dzisiejszych czasach dwadzieścia tysięcy złotych gotówką, to nielada pieniądz.
Oczy Marysieńki ze zdumieniem rozszerzyły się niepomiernie.
— Ale kto?... kto?.. — wyszeptała.
— Powinna tego pani się domyśleć prędzej odemnie! — odrzekł. — Ktoś zapewne, komu na pani zależy a przytem człowiek skromny!... Bo, składając kaucję, jak widzę z akt, nie podał swego nazwiska!
— Nie podał nazwiska?
Stała, niczem przykuta, do miejsca. Naczelnik uznał za stosowne zakończyć rozmowę.
O ile więc pan chce, może natychmiast opuścić więzienie. Chyba — zażartował, — że tak dobrze u nas się czuje, iż woli przenocować?
— Nie! Już idę! — z przestrachem wymówiła Marysieńka.
Była wolna.
Marysieńka dążyła pośpiesznie w stronę domu...
Była już siódma wieczór, kiedy otwarto przed nią bramy więzienia. Dwie sprawy zaprzątały jej myśl.
Kim był ów nieznany wybawca, który obdarzył ją niespodzianie chwilową wolnością? Oraz zagadnienie drugie, bodaj jeszcze ważniejsze. Rozmowa z Klarą.
O, zamierzała porządnie przyprzeć Klarę do muru. A nuż pokojówka, ujrzawszy ją na swobodzie, zmieni swe zeznanie, wyzna, że pomyliła się, lub skłamała, albo pod gradem zapytań Marysieńki zechce powiedzieć, kto ją do podobnie fałszywych oświadczeń nakłonił.
Nagle drgnęła. Głośne okrzyki sprzedawców gazet ulicznych przerwały tok jej myśli. To biegli chłopcy z jakimś dodatkiem nadzwyczajnym, a śród ich wywoływań donośnie brzmiało dobrze znane Marysieńce nazwisko.
„Dodatek nadzwyczajny! Zwolnienie Marji Pohoreckiej za kaucją, oskarżonej o zabójstwo męża, w tajemniczych okolicznościach....
Cała krew zbiegła jej do serca. Więc już wiedziano o tem, już tę wieść niosły jako najnowszą sensację pisma.