Kochała go przedtem tak bardzo, a teraz...
Bo cóż, właściwie było jej wiadome o nim? Że cieszył się zaufaniem zwierzchników i uchodził za wzorowego urzędnika? Że w czasie kilkumiesięcznego ich pożycia stworzył pozory, iż jest najuczciwszym człowiekiem? A przeszłość? Czy zbadała kiedy przeszłość Tadeusza?
Twierdził, że pochodzi z bogatej rodziny, lecz z tą rodziną nie utrzymuje stosunków. Wogóle o swych krewnych mówił niechętnie i nikt z nich nie pojawił się na ślubie. Czyżby istniała jaka plama na poprzedniem życiu Tadeusza? Zagadka, straszna zagadka.
Skąd wziął pieniądze na urządzenie luksusowego mieszkania? On, który każdy grosz starannie obejrzał zanim go wydał, a z Marysieńką spierał się długo o najdrobniejszy domowy wydatek. Ten oszczędny Tadeusz, noszący w domu najtańszą bieliznę, „tam“ w swej garsonierze sadził się na drogie przybory tualetowe i pyjamy...
Za czyje pieniądze utrzymywał jaskinię rozpusty? Swoje? Kochanki? I kto go zabił, kto zabił?
Może kochanka, znudzona podwójną grą, może zazdrosny mąż? Może... może... Bo przecież ktoś wiedział o tajemnicy Tadeusza, skoro jej nadesłał anonimowy list. Teraz rozumiała cel tego listu. Wyznaczono umyślnie godzinę ósmą, chcąc ją tam ściągnąć, gdy jego wcześniej zamierzano zamordować. Zabito go i drzwi zostawiono otwarte... aby rzucić na Marysieńkę podejrzenie, aby ją opleść siecią potwornego spisku, aby ją zaprowadzić tam, gdzie rzeczywiście się teraz znalazła. Okropne! A Klara? Zapewne jest jednem z narzędzi intrygi, bo całe zeznanie o sztylecie zostało od początku do końca zmyślone... Zeznanie, które ostatecznie pogrążyło Marysieńkę.
Ujęła w drobne rączki swą biedną, zbolałą główkę, szepcząc z rozpaczą:
— Straszne!... Straszne...
Tak, pojmuje, że jest zgubiona bezpowrotnie. Po oświadczeniu Klary, nikt nie uwierzy jej zaprzeczeniom. Sędzia śledczy wyznaczył kaucję w wysokości dwudziestu tysięcy — sumę o której nawet nie śmiała pomyśleć — i Marysieńka nigdy nie wyjdzie z więzienia. Obecnie, to dopiero początek, a na ile lat opiewać będzie wyrok? Skażą ją na zasadzie poszlak, na pewno. Bo któż się za nią ujmie, kto udowodni jej niewinność, kto dopomoże?
Jest sama, zupełnie sama na świecie...
Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/21
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.