Przejdź do zawartości

Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

drogi Gwiżdża, bo ten domyślał się za wiele i przenikał jego grę wobec pani osoby! Wazgird! Okłamy-
— Usunął Gwiżdża? Ale przecież Gwiżdż lekko zaniemógł i miał lada dzień przybyć do Francji?
Hopkins zaśmiał się ironicznym śmiechem.
— Miał przybyć do Francji? Dawno, zapewne, już nie żyje, bo przed wyjazdem otruł go Wazgirl! Okłamywał on panią stale, lecz my byliśmy powiadomieni o najdrobniejszym jego kroku!
Gdyby w tejże chwili sufit runął u stóp Marysieńki, nie uczyniłoby to na niej większego wrażenia. Jakaś zasłona spadała z jej mózgu, a dzięki brutalnym wyjaśnieniom Hopkinsa, szereg niezrozumiałych faktów łączyły się w jedną logiczną całość.
Och, czemu wcześniej nie przejrzała, gry Wazgirda. A ileż razy jego postępowanie budziło w niej dziwne podejrzenia! I ten tajemniczy pobyt Klary w pałacyku oraz napad i niedwuznaczne przestrogi Gwiżdża. Więc, Gwiżdż nie żył! Przez nią zginął. Dwie wielkie łzy, dawno hamowane, stoczyły się po policzkach Pohoreckiej.
Tymczasem Hopkins, jakby rozkoszując się oszołomieniem swej ofiary, dalej opowiadał:
— Wazgird uczynił jedno genjalne posunięcie! Złożył kaucję za panią! Dzięki temu zdobył nie tylko pani zaufanie, ale coś o co mu daleko więcej chodziło! Swobodny dostęp do pani mieszkania...
— Dostęp do mego mieszkania? — wyszeptała, tłumiąc płacz. — A nacóż potrzebny mu był tam dostęp?
Amerykanin pokręcił głową, niby dziwiąc się jej niedomyślności.
— Te papiery! — zawołał. — Papiery, o które toczyła się cała zażarta walka, właśnie znajdowały się w pani mieszkaniu...
— Niemożebne!
— A jednak niezbicie stwierdzone! Odnalazł je tam Dziurdziszewski i doręczył Wazgirdowi! Sprzątnęliśmy Dziurdziszewskiego, nie wiedząc o tem, że już dokumenty znajdują się w rękach hrabiego! Ale i to nie na wiele mu się zdało! Jak pani widzi, dopadliśmy Wazgirda zagranicą i odebraliśmy mu papiery! Bo dokumenty, o które chodziło, znajdują się obecnie w mojej kieszeni!
Wyciągnął jakieś pożółkłe arkusze i zdala je poka-