Strona:PL Stęczyński-Tatry w dwudziestu czterech obrazach.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I na grę dzikiéj walki zimném patrząc okiem,
Bohaterską swą duszę napawa urokiem!...
Ci synowie przyrody, dorodni górale,
Skromne życie prowadzą a myślą spaniale;
Nie znając miast dalekich, ani dalszych włości,
Żyją sobie spokojnie w lubéj samotności;
Tylko do nich natura tajemnie przemawia,
Umysł wzmacnia i serce uczuciem zaprawia:
Że pełni silnéj wiary i dobrych przymiotów,
Każdyby za drugiego poświęcić się gotów,
Każdy pełni szczérości, dowcipu i chęci,
Cierpliwości, wytrwania, rozwagi, pamięci.
Chociaż w brudnych okryciach z długiemi włosami,
Wydają się być więcéj tych gór bandytami;
Dochowują nam wiernie w swéj prostoduszności
Z dawnych czasów przykłady patryalchalności.
„Witajcie dobrzy ludzie! tych gór Faunowie,
„Niesplamionéj przyrody wierni kochankowie!
„Nie zrażajcie się sukni naszéj odmiennością,
„Serce pod nią oddécha równą wam miłością;
„Rozmawiajcie więc z nami otwarcie i śmiele,
„Jakbyśmy sobie byli dawni przyjaciele;
„Nauczcie nas poczciwi swoim obyczajem,
„Juk życie wieść należy, jak kochać się wzajem?
„Jak przestawać na małém, jak się ograniczyć,
„By nawet w niedostatku znośne chwile liczyć?
„Jak w największém nieszczęściu czoła nie zasępić,
„Jak w dobrém powodzeniu, drugich nie potępić?
„Jak bez praw i oręża na łonie przyrody
„Nie znać złego, a słynąć węzłem wspólnéj zgody?!”
Co praca i staranność tych ludzi wśród lasu
Potrafiła zgromadzić do swego szałasu,