Strona:PL Stęczyński-Tatry w dwudziestu czterech obrazach.djvu/069

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Każdy siedział w swych murach sam sobie oddzielnie,
Patrzył na grób i dumał że żyje śmiertelnie;
Na grób, który za życia wykopawszy sobie,
Żył bez życia — a życie przetrapił przy grobie!
Każdy miał swój ogródek i sam go uprawiał,
Owocami się karmił, kwiatami zabawiał;
Odprawiając pokutę i posty do zgonu,
Podług praw Romualda, twórcy ich zakonu.
A przewodnik powiada: „Szczęśliwie mieszkali,
„Dopóki się swych reguł surowo trzymali;
„Lecz gdy w piątek swe brzuchy mięsem posilili,
„Natychmiast się w krwiożerczych wilków przemienili;
„Których dusze do dzisiaj błąkając po kniei,
„Jęczą w nocy, bez żadnéj zbawienia nadziei!”
Ten klasztór z swoich bogactw i piękności znany,
Był późniéj przez Husytów-Czechów zrabowany;
Do tego celu różny orszak był najęty,
Któremu dowodzili Wrzasnowski, Wierzbięty,
Worniczka nienawistny i inni tam byli,
Którzy mnichów bezbronnych niewinnie zabili!....
Potém król Olbracht mnichom nadał przywileje,
Ale klasztór znów ciężkie przechodził koleje:
Bo pod jego murami, mimo rzeczki strzępy,
Wrzały tłumy Minkwitza z Łaskiego zastępy.
A Grzegórz z Borzemissa biskup Chanadyjski,
W swoim czasie tak zwany Officyał Spizki,
Z rozkazu Ferdynanda króla węgierskiego
Wziął Leśnicę i klasztór z przyległością jego,
Z powodu, że w nim ludzie byli podejrzani,
Co kryjąc się tu, długo od rządu szukani.
A późniéj kilku mnichów, jak podanie niesie,
Zabrali resztę skarbów i zniknęli w lesie; —