Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zaczęła wyliczać mnóstwo rzeczy, suknie, fartuszki, ręczniki, prześcieradła, chustki, przybory do szycia.
— A tu, popatrz, Heidi! — powiedziała, podnosząc koszyk.
Heidi zajrzała weń i podskoczyła radośnie, gdyż było w nim dwanaście ślicznych, białych bułeczek, przeznaczonych dla babki. W tem rozradowaniu zapomniały obie całkiem, że nadchodzi chwila rozstania, nagle jednak rozległo się wołanie:
— Powóz czeka!
Heidi pobiegła do swego pokoju po książkę, otrzymaną od babuni. Nie rozstając się z nią w dzień ni w nocy, trzymała skarb swój pod poduszką. Nakryła książką bułeczki w koszu. Potem otwarła szafę i zaczęła szukać za czemś, czego na pewno nie zapakowano do kufra. Znalazła starą, czerwoną chustkę, która nie miała łaski w oczach panny Rottenmeier, owinęła w nią ów inny przedmiot, dobyty z głębi szafy, i wróciwszy, położyła zawiniątko na wierzchu, zamkniętego już kufra. Potem włożyła na głowę nowy, piękny kapelusik.
Pożegnanie z Klarą trwało krótko, gdyż pan Sesemann czekał już, by wsadzić Heidi do powozu. Panna Rottenmeier stała na szczycie schodów, chcąc tu pożegnać dziewczynkę. Ujrzawszy czerwone zawiniątko, wzięła je i rzuciła na ziemię.
— Nie, Adelajdo! — rzekła karcąco. — Z tem nie możesz wyjeżdżać od nas. Zresztą, cóż ci po tej szmacie. Ano, bądźże zdrowa!
Wobec zakazu nie mogła Heidi podjąć zawiniątka, spojrzała tylko na pana Sesemanna tak żałośliwie, jakby ją pozbawiono największego skarbu.
— O nie! — powiedział gospodarz domu stanowczym tonem. — Niechże to dziecko zabierze do domu wszystko, co mu sprawia przyjemność, choćby miała wieźć ze sobą młode kocięta i żółwie. Nie gorszmy się tem, droga panno Rottenmeier!
Słysząc to, podjęła Heidi z ziemi swoje zawiniątko, a oczy jej zabłysły podzięką i radością. Wsadziwszy ją do powozu,