Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ceniła zresztą za charakter i zawsze mile witała, unikając tylko rozmowy, gdyż jego sposób wyrażania się był dla niej zbyt uciążliwym.
Heidi weszła do pokoju babuni i rozwarła szeroko oczy na widok wspaniałych, barwnych obrazków w przywiezionych przez nią książkach.
Nagle wydała głośny okrzyk w chwili, gdy babunia obróciła nową stronnicę. Rozbłysłem spojrzeniem patrzyła przez chwilę na obrazek, potem napłynęły jej do oczu łzy i zaczęła łkać gwałtownie. Heidi zobaczyła na obrazku piękne, zielone pastwisko z różnemi zwierzętami. Pośrodku stał, oparty na długiej lasce, pasterz i spoglądał wokoło. Wszystko zalewała złota poświata, gdyż słońce chylić się zaczynało do zachodu.
Babunia wzięła ją za rękę i rzekła łagodnie:
— Cicho, cicho, dziecko drogie, nie trzeba płakać! Coś ci się, widać, przypomniało, patrzże jednak, jest tutaj obok obrazka śliczna historyjka, którą ci wieczorem opowiem. Znaleźć w tej książce można inne jeszcze piękne historyjki i po przeczytaniu opowiadać innym. A teraz pomówimy sobie. Obetrzyj oczy, tak, stań przede mną, bym cię jak należy widziała, tak, bardzo dobrze. Rozpogódźże, się Heidi.
Minęło jeszcze sporo czasu, zanim Heidi przestała łkać. Babunia wyczekała cierpliwie, potem zaś rzekła:
— Już po wszystkiem! Wesołość wróciła, jak widzę.
Gdy się dziewczynka uspokoiła zupełnie, rzekła babunia:
— Powiedzże mi teraz, co słychać z lekcjami. Czy uczysz się pilnie i czy umiesz już coś?
— O, nie! — westchnęła Heidi. — Ale wiedziałam z góry, że się tego nie nauczę.
— Czegóż to nauczyć się nie możesz?
— Czytać. To zbyt trudne!
— Jakto? Skądże masz tę nowinę?