Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rady, gdyż babunia miała swoje nawyknienia niezmienne. Była żywa, spostrzegawcza, zdrowa zupełnie i zaraz na wstępie zauważyła, co się dzieje w domu.
Nazajutrz po przybyciu, usiadła babunia po obiedzie, przy wózku śpiącej Klary i zdrzemnęła się troszkę. Rychło jednak otwarła oczy i poszła do jadalni. Nie było tu nikogo. Podeszła do drzwi panny Rottenmeier i zapukała mocno. Po chwili wyjrzała czcigodna dama i cofnęła się zaraz, przerażona niezwykłemi odwiedzinami.
— Gdzie przebywa Heidi o tej porze dnia i co robi? — spytała pani Sesemann.
— Jest w swoim pokoju, gdzie mogłaby zająć się czemś użytecznem, gdyby w niej tkwiło trochę bodaj ochoty do tego. Ta dziewczyna myśli jednak tylko o głupstwach i dokonywa rzeczy, o których wspomnieć nie można w przyzwoitem towarzystwie.
— Robiłabym to samo, siedząc zamknięta w pokoju, i zaręczam, droga Rottenmeier, nie byłabyś w stanie wybryków moich opowiadać w przyzwoitem towarzystwie. Proszę mi ją zaraz przysłać do mego pokoju, gdyż chcę jej dać kilka ładnych książeczek, które przywiozłam.
— Ach! To właśnie nieszczęście największe! — wykrzyknęła czcigodna dama, załamując ręce. — Cóż po książkach tej dziewczynie, która dotąd nie zna abecadła i nie rozróżnia liter? Dużoby mógł powiedzieć o tem pan profesor. Gdyby nie to, że posiada anielską cierpliwość, dawnoby był przerwał naukę.
— Dziwna rzecz! — zauważyła pani Sesemann. — Dziewczynka ta wcale nie robi wrażenia tępej. Proszę mi ją przysłać. Niech ogląda narazie obrazki.
Panna Rottenmeier chciała coś jeszcze powiedzieć, ale staruszka obróciła się na pięcie i ruszyła żwawo do siebie. Zdumiona wiadomością o braku zdolności Heidi, postanowiła sprawę zbadać. Ale nie przy pomocy pana profesora, którego