Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/089

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, tak, muszę wracać! Jutro z całą pewnością pojadę!
Klara uspakajała ją, udowadniając, że musi zostać aż do powrotu ojca, który wszystko załatwi jak najlepiej. Heidi godziła się na to wkońcu, radując się nawet tem, iż z dniem każdym wzrasta jej zapas białych bułeczek dla babki. Co dnia przybywały dwie, w południe i wieczór. Nie jadłaby ich za żadną cenę, wiedząc, że stara babka ma tylko chleb twardy. Po obiedzie, przesiadywała samotnie w swym pokoju, nie wybiegając na świat, jak ongiś na halę, gdyż wiedziała już teraz, że jest to wzbronione w Frankfurcie. Nie mogła także rozmawiać z Sebastjanem w jadalni, skutkiem zakazu panny Rottenmeier, zaś od Tinety stroniła, poznając dobrze z zachowania pokojówki, iż z niej drwi. Siedziała tedy samotnie i dumała, jak też może teraz wyglądać hala, jak lśnią w słońcu żółte kwiatki i wszystko wokół, śnieg, góry i doliny, a w chwilach takich paliło ją dotkliwie pragnienie powrotu. Pamiętała dobrze obietnicę ciotki, że może każdej chwili wracać. To też pewnego dnia, nie mogąc wytrzymać dłużej, spakowała bułki w wielką czerwoną chustkę, wdziała kapelusz i ruszyła w drogę. U samej jednak bramy napotkała wielką przeszkodę w postaci panny Rottenmeier, wracającej z miasta. Stanęła w osłupieniu na widok Heidi, obejrzała ją od stóp do głowy, najdłużej zaś oczy jej spoczywały na wypchanej, czerwonej chustce.
— Cóż to znaczy? Co robisz? — spytała po chwili. — Zabroniłam ci wszakże surowo wałęsać się po ulicach i w dodatku w tem ubraniu, które ci nadaje wygląd włóczęgi!
— Nie chciałam się wałęsać, ale iść do domu! — odrzekła przerażona Heidi.
— Co? Jakto do domu? — wykrzyknęła panna Rottenmeier, klaskając w dłonie z oburzenia. — Chcesz uciekać? O, gdyby to wiedział pan Sesemann! Uciekać z jego domu?