Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/063

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ciotka szturchnęła ją znowu, ale nie wiedząc, za co ją to spotkało, nie zakłopotała się dziewczynka wcale.
— Co? dopiero ośm lat? — wykrzyknęła panna Rottenmeier z oburzeniem. — O cztery lata za mało! Cóż z tem począć? A czegożeś się uczyła i z jakich książek?
— Nie uczyłam się wcale! — powiedziała Heidi.
— Co? Jak? Skądże tedy umiesz czytać? — badała dalej dama.
— Nie umiem czytać, a Pietrek także nie umie! — oświadczyła Heidi.
— Wielki Boże! Nie umiesz czytać? Naprawdę nie umiesz? — wykrzyknęła z przestrachem dama. — Czyż to możliwe? A czegóż cię uczono ?
— Niczego! — zeznała Heidi zgodnie z prawdą.
— Moja Deto — rzekła panna Rottenmeier, opanowawszy się po pewnym czasie — całkiem inną była umowa. Jakżeś mogła przywozić mi tę dziewczynę?
Ale Deta nie ustąpiła tak łatwo i rzekła rezolutnie:
— Dziewczynka ta, za pozwoleniem wielmożnej pani, odpowiada w zupełności jej życzeniom. Wielmożna pani powiedziała, że chce coś odrębnego od innych, coś, coby było całkiem apart, powinna ją tedy wielmożna pani wziąć, gdyż starsze w naszej okolicy nie są wcale tak bardzo apart. Ona jest właśnie taka, jak wielmożna pani opisała. Teraz muszę już iść do moich państwa, którzy na mnie czekają, ale wrócę za pozwoleniem moich państwa niedługo dowiedzieć się, co słychać.
Deta dygnęła nisko, podeszła do drzwi i zbiegła szybko po schodach. Panna Rottenmeier stała przez chwilę w osłupieniu, potem zaś pobiegła za Detą. Przypomniała sobie, że powinna omówić z nią mnóstwo rzeczy, jeśli dziewczynka miała naprawdę zostać. Tymczasem wszystko spełzło na niczem, bowiem takie było silne postanowienie ciotki.