Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/373

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
FILOKTETES.

Przywtórzę tobie; i właśnie zamierzam
O niegodnego zapytać się człeka,
       440 Co dzielny w gębie i zmyślny; cóż robi?

NEOPTOLEMOS.

Któż ci to w myśli byłby krom Odyssa?

FILOKTETES.

Ktoś inny; przecież był Tersyt niejaki,
Który raz tylko niechętnie zwykł mówić,
Wbrew wszystkich woli; cóż tedy wiesz o nim?

NEOPTOLEMOS.

       445 Tegom nie widział; lecz słychać, że żyje.

FILOKTETES.

Z pewnością; nic bo złego nie wymiera,
Lecz bogi w swojej to mają opiece
I, co przewrotnem, wytartem, niekiedy
Nawet z Hadesu zwracają; a zasię
       450 Zsyłają ciągle tam dzielnych i prawych.
Jakże to sądzić, jak bogów zmyć winy,
Gdy złość w nich znajdę, badając ich czyny?

NEOPTOLEMOS.

Ja tedy, synu rodzica z pod Ojty,
Na przyszłość zdala się będę Ilionu
       455 I równie bacznie wystrzegał Atrydów.
Gdzie człek podlejszy nad dzielnym góruje,
Prawość zamiera, a rządzi nikczemny,
Od takich mężów odwrócę ja serce.
Lecz nadal starczy mi Skyros skalista
       460 I tam się zawrę, by cieszyć się domem. —