Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/330

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mnie z tego kraju, niech tutaj nie ginę.
Gdy on to zlecił, złożywszy na łodzi,
Ledwieśmy do tej przybili z nim ziemi,
       805 Gdyż wił się w kurczach; więc męża niebawem
Żywym ujrzycie, lub zmarłym przed chwilą. —
To więc twe myśli i czyny spełniły,
Matko, na ojcu, co niechby pomściły
Dika z Erinyą! Czyż słusznie się modlę?
       810 Słusznie, boś słuszność zdeptała ty podle,
Zabiwszy męża, któremu w przyszłości
Nikt nie dorówna w sile i dzielności.

CHÓR.

Cóż milcząc idziesz? Czyż nie wiesz, że z ciszy
Każdy stwierdzenie tej winy wysłyszy?

HYLLOS.

       815 Dajcie jej odejść; niech wiatry zatoczą
W dal ją życzliwą, gdzie zniknie mi z oczu.
Cóż nazwy matki znaczyłaby chwała
W tej, co przeciwnie, jak matka, działała?
Niech idzie rada, a los, który ściele
       820 Mojemu ojcu, jej padnie w udziele.

CHÓR.

       821—862 Ot, patrzcie dziewy, jak prędko się w ciało
Starej wyroczni to słowo przybrało,
Które wieściło, że miesiąc gdy zbieży
Roków dwanaście, to kres się wymierzy
Synowi Zeusa wśród znojów łańcucha.
Błogości powiew dziś dmucha.
Bo jakże, gdy się powieki już zwarły,
W znojnej by służbie się znoił ten zmarły?