Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/329

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

       770 Przyszły szarpiące, a potem by żmiji
Wrogiej i krwawej jad trawić go począł.
Na nieszczęsnego więc krzyknął Lichasa,
Który twych czynów był zgoła niewinnym,
Z czyją to zdradą on przyniósł tę szatę.
       775 A ten zaś trwożny, niczego nieświadom,
Twym to zwał darem, boś ty go przesłała.
Gdy ten to słyszy, a kurcz mu straszliwy
Pierś właśnie ścisnął, za nogę wnet chwyta,
Gdzie koło kostki związane są ścięgna,
       780 I rzuca człekiem o skałę nadbrzeżną,
Tak iż wśród włosów wypryska mózg biały
I krew przez czaszki wytryska szczeliny.
Więc z piersi wszystkich jęk głośny się dobył
Nad tego bólem i zgonem tamtego
       785 I nikt wręcz nie śmiał przystąpić do męża,
Bo raz na ziemię się rzucał, raz w górę,
Krzycząc i jęcząc; a echem wtórzyły
Lokryjskie skały i wzgórza Eubei.
A gdy mdlał prawie po ziemi włóczony
       790 Bólem i piersi zrywając jękami,
Klnąc łoże twoje, nieszczęsnej, co było
Dlań klęsk podłożem, klął śluby Ojneusa,
Skąd nań spłynęły przekleństwa żywota,
Wreszcie wśród myśli zmięszania wzrok błędny
       795 Wzniósł i wraz dostrzegł wśród ludzi zebrania
Mnie płaczącego; więc tak on zawołał:
O synu, zbliż się, nie mijaj mej klęski,
Choćbyś miał społem z mą śmiercią śmierć znaleść,
Lecz stąd mnie zabierz i zanieś w ostępy,
       800 Gdzieby nie dojrzał mnie nikt ze śmiertelnych.
Jeśli masz litość, to uwieź co prędzej