Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/313

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

       365 I teraz, jako to widzisz, do domu
Wraca, śląc tutaj ją z jakimś zamiarem,
Nie na niewolę; nie przypuść ty tego.
Tego nie zrządzi mąż, który pożąda.
Więc zamyśliłem ja wszystko ci zwieścić,
       370 Cokolwiek, pani, słyszałem z ust człeka,
A to wraz ze mną słyszało porównie
Wielu z zebranych wonczas Trachińczyków,
Że świadczyć mogą. Jeśli toć niemiłem,
Przykro mi będzie, lecz prawdę zjawniłem.

DEJANIRA.

       375 O ja nieszczęsna! gdzież los mnie znów strącił,
Jakąż ukrytą przyjęłam pod dachy
Zatratę! Więc tej nie zbrakło imienia,
Jak się zaklinał człek, co ją prowadził!

POSŁANIEC.

Dostojną ona z oblicza i rodu,
       380 I Eurytosa się córą być szczyci,
I zwie się Iolą; człek tamten o rodzie
Jej nie wspominał, bo snać go nie śledził.

CHÓR.

Choćby nie wszyscy źli sczeźli, niech padnie
Ten, co niegodną rzecz uknuł tak zdradnie.

DEJANIRA.

       385 Cóż czynić, drogie? Bo we mnie te słowa,
Które tu padły, jak grom ugodziły.

CHÓR.

Tamtego badaj, boć powie on prawdę,
Jeślibyś gwałtem naparła człowieka.