Przejdź do zawartości

Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wszechwidzącego, gdybym spostrzegł zgubę
Zamiast zbawienia kroczącą ku miastu.
       185 Nigdy też wroga nie chciałbym ojczyzny
Mieć przyjacielem, o tem przeświadczony,
Że nasze szczęście w szczęściu miasta leży,
I jego dobro przyjaciół ma raić.
Przez te zasady podnoszę to miasto
       190 I tym zasadom wierny obwieściłem
Ukaz ostatni na Edypa synów,
Aby dzielnego w walce Eteokla,
Który w obronie poległ tego miasta,
W grobie pochować i uczcić ofiarą,
       195 Która w kraj zmarłych za zacnymi idzie;
Brata zaś jego, Polyneika mniemam,
Który to bogów i ziemię ojczystą
Naszedł z wygnania i ognia pożogą
Zamierzył zniszczyć i swoich rodaków
       200 Krwią się napoić, w pęta ująć drugich,
Wydałem zakaz, by chować, ni płakać
Nikt się nie ważył, lecz zostawił ciało
Przez psy i ptaki w polu poszarpane.
Taką ma wola, a nie ścierpię nigdy,
       205 By źli w nagrodzie wyprzedzili prawych.
Kto zato miastu temu dobrze życzy,
W zgonie i w życiu dozna mej opieki.

CHÓR.

Tak więc, Kreonie, raczysz rozporządzać
Ty co do wrogów i przyjaciół grodu,
       210 A wszelka władza zaprawdę ci służy
I nad zmarłymi i nami, co żyjem.