Przejdź do zawartości

Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
KREON.

A więc czuwajcie nad mymi rozkazy.

CHÓR.

Poleć młodszemu straż nad tem i pieczę.

KREON.

Przecież tam stoją straże w pogotowiu.

CHÓR.

       215 Czegóżbyś tedy od nas jeszcze żądał?

KREON.

Byście niesfornym stanęli oporem.

CHÓR.

Głupi ten, ktoby na śmierć się narażał.

KREON.

Tak! śmierć go czeka! Lecz wielu do zguby
Popchnęła żądza i zysku rachuby.

STRAŻNIK.

       220 O najjaśniejszy, nie powiem, że w biegu
Spiesząc ja tutaj, tak się zadyszałem,
Bom ja raz po raz przystawał po drodze
I chciałem nazad zawrócić z powrotem,
A dusza tak mi mówiła co chwila:
       225 Czemuż to, głupi, ty karku nadstawiasz?
Czemuż tak lecisz? przecież może inny
Donieść to księciu; na cóż ty masz skomleć?
Tak sobie myśląc śpieszyłem powolnie,
A krótka droga wraz mi się wzdłużała.
       230 Nakoniec, myślę: niech będzie, co będzie