Strona:PL Sofokles Elektra tł WZ (1884).djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o tobie jak i o sobie, gdy zaś nie mówię tego co się godzi, możesz zwyciężyć a potem wszystkie razem słuchajmy.
Elektra. Wstydzę się niewiasty, że się wyda, że dla was, w skutek mych narzekań będę przykrą do zniesienia. Lecz, bo przemoc mnie zmusza, przebaczcie mi. Bo jak sądzisz, mogłaby zacna niewiasta nie tak czynić, gdy boleść ojca widzi przed sobą? I jak myślisz, ja żyję, widząc Egista na tronie ojca w te same szaty obleczonego i przy domowém ognisku składającego ofiary, a matkę, gdy ją mogę tak nazwać, razem z nim nie bojącą się Erynii, jak w tym miesiącu, w którym zabiła ojca, zabija jagnięta na ofiarę dla bóstw pomocnych. A ja, co czekam ustawicznie, czy Orestes, mający koniec temu położyć, nie przychodzi, jestem pogrążona w nieszczęściu. Bo zwlekając z uczynieniem czego, zniszczył on me nadzieje bliższe i dalsze. W tych okolicznościach, o przyjaciołki, nie jest możliwe być pobożnym, lecz w złem leży przymus do czynienia złego.
Chór. Więc powiedz mi, czy mówisz mi to w obecności Egista czy téż odszedł z domu?
Elektra. Tak jest. Nie myśl żebym wyszła przed dom, gdyby on był w pobliżu, teraz zaś niedawno wyszedł na pole.
Chór. Pewnie. Zapytam cię teraz co mi powiesz o bracie, czy przybywa czy zwleka, bo chcę to wiedzieć.
Elektra. Tak mówi w istocie, lecz sło-