Strona:PL Sofokles - Tropiciele (tłum. Bednarowski).djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dów, wogóle przerażenie z powodu jakiejś sytuacyi niewyraźnej, tajemniczej. Daje temu wyraz Sylen. A dalej sama mowa Sylena! Czyż nie wyjęta jest żywcem z komedyi, gdzie stary ojciec narzeka na czasy gorsze, przeciwstawiając swą młodość dzielną zniewieściałej młodości syna? — Upomnienie Sylena działa. Z wesołem hukaniem rozpoczyna się gonitwa; już, już dobiegają celu, wtem stają jak wryci: wśród tej ciszy płyną łagodne, miłe dźwięki kitary! Czyż nie działało to rozweselająco, a zarazem kojąco?! Lecz oto nowy strach! Na gwałtowne stukanie i dziki krzyk całej gromady pojawia się nagle Kyllene; rozmowa z chórem, jego niedowierzanie, kłótnia Kylleny ze satyrani, a od czasu do czasu odskakiwanie satyrów kilka kroków w tył na każdy silniejszy dźwięk lutni. Zresztą już sama scena, przenosząca widzów w okolicę lesistą, oderwanie ich oczu od drzwi pałacu, z którego oto wychodzi skrwawiony Edyp lub z więzami na rękach Antygona, a za to dająca im świeżość natury, działała uśmierzająco i kojąco na serca, wstrząśnięte szalejącą burzą tragizmu. A do tego gra Hermesa-Sofoklesa na kitarze! Wogóle musimy przypuścić na pewno, że wielkie zadanie miała w całym dramacie satyrowym reżyserya i że komizm polegał głównie na samej grze aktorów i chóru, co niestety w tekście samym nie było i nie mogło być uwidocznionem, jak wogóle uwagi odnoszące się do reżyseryi są rzadkie w rękopisach. Ta więc ważna część, zwłaszcza dla całkowitego zrozumienia dramatu satyrowego, zaginęła dla nas bezpowrotnie.
Zresztą nie wymagajmy od dramatu satyrowego tego, co ma dać komedya! Przeznaczeniem dramatu satyrowego nie było: „ridendo dicere vera“, ani „castigando corrigere mores“, lecz wzbudzenie „γέλως“ jako przeciwieństwa do „ἒλεος“ i „φόβος“ tragedyi: zrównoważenie w ten sposób wstrząśniętego tragizmem umysłu słuchaczy; a tę równowagę mógł sprowadzić i sprowadzał nawet żart niewinny, wesołość niewyszukana, powiedziałbym wesoła rozrywka dzieci, dla naszego pojęcia i smaku może nawet za naiwna.
Że jednak tak było, pokazał nam swoim dramatem satyrowym „Ἰχνευταί“ nieśmiertelny Sofokles.