Przejdź do zawartości

Strona:PL Sofokles - Antygona.djvu/073

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ANTYGONA

Bez łez, przyjaciół, weselnego pienia
Kroczę już, biedna, ku śmiertelnej toni,
Wnet już nie ujrzę ni słońca promienia,
Nikt łzy nad moją dolą nie uroni.


KREON

Czyżby kto ustał w przedzgonnych tych skargach
Gdyby mu dano się żalić bez końca?
Bierzcie stąd dziewkę i w ciemnym ją grobie
       885 Zawrzyjcie zaraz, jak już nakazałem.
Tam ją zostawcie samotną, by zmarła,
Albo też żywa pędziła dni marne;
Tak wobec dziewki zostaniem bez winy,
A nie ścierpimy, aby wśród nas żyła.


ANTYGONA

       890

Grobie, ty mojej łożnico miłości,
Mieszkanie wieczne, ciemnico sklepiona!
Idę do moich, których tylu gości
W pozgonnych domach boska Persefona[1].
Za wami idę ja, co w życia wiośnie
       895 Zginęłam, prawie nie zaznawszy świata.
A tuszę, że mnie tam przyjmą radośnie,
Ty, ojcze, matko, i miła dłoń brata,
Bom tu z miłosną służbą wasze ciała
Własną obmyła, namaściła ręką;
       900 Żem bratnie zwłoki uczciwie grzebała,
Taką mnie darzą podzięką!
Mam u szlachetnych ludzi cześć i chwałę,[2]
Lecz potępienie ze strony Kreona,

  1. w. 893. Persefona — małżonka Hadesa, pana podziemi.
  2. Po w. 902 następuje szereg wierszy, przypominających bardzo opowieść Herodota 3, 119, które wielu krytyków za wtręt w tekście Sofoklesa uważa:
    Bo nigdy, gdybym matką dziatek była,
    Lub mąż mi zmarły leżał w poniewierce,