Strona:PL Sofokles - Antygona.djvu/022

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ki z jaśniejszych i czarnych chwil jest utkany, że byt człowieka jest marny i nikły. Pewne korne wyrzeczenie się, pewien pesymizm często przebijają przez jego słowa, i to w tej epoce, którą słusznie uważamy za jeden z najświetniejszych okresów w życiu ludzkości, lecz którą niesłusznie bezwzględni niegdyś entuzjaści starożytnego świata ogłaszali za wiek pogody, kąpiący się w promieniach niezamąconego szczęścia i słońca. Harmonijna i opanowana natura Sofoklesa przyjmowała z wdzięcznością dobrodziejstwa boże, a ze spokojem dopusty losu, w przekonaniu, że życie koniecznie szarych i czarnych chwil niemało przynosi i przyniesie. Ucieczka w krainy piękna osładzała mu zawody i utrapienia. Jeżeli u Eschyla, mimo jego wiary w opatrzność, widzimy pewne szarpania się, niepokój w myśli górnolotnej i słowie, to wszystko to jest u Sofoklesa ułagodzone filozofią życia czy też życia rezygnacją. Tamten należy do rodziny, do której Michał Anioł się liczy, Sofoklesa zbliżylibyśmy do innego pocztu ludzi, godzących się z bliźnimi, pocztu, w którym znajdziemy Wergilego, Rafaela i naszego Mickiewicza.
Przede wszystkim był Sofokles poetą, i to nadzwyczaj twórczym i szczęśliwym. Tragedia, której Eschyl swymi natchnieniami wywalczył wielkie znaczenie i która za jego zachodem wyłuszczyła się z form przypominających dawne dytyramby i nowsze oratoria, znalazła pod ręką Sofoklesa pewność i świadomość swego charakteru i warunków, a przy tym stałość rozwoju.
Wystąpił raz pierwszy w r. 468, około r. 440 pojawiają się znakomite dzieła jego natchnień, tworzy zaś dalej obok młodszego Eurypidesa, za rządów Peryklesa i przez cały niemal przeciąg bratobójczej peloponeskiej wojny, a świeżość umysłu zachowuje mimo podeszłego wieku do r. 406, który był rokiem jego śmierci; śmierć ustrzegła go od tego, że nie oglądał