Strona:PL Sielanki Józefa Bartłomieja i Szymona Zimorowiczów.djvu/094

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Biedząc się z przyrodzeniem, a kiedy już znosić
Nie mógł bolu na sercu, jął go z wrzaskiem głosić.


Olifir.

Przebóg! co się to zemną biednym dzieje! zali
Świat ten wszystek na mnie się jednego dziś wali ?
Żywem, czyli mię ziemia martwego pożarła?
Mojać to Filoreta najmilsza umarła,
Mojeć to serce Kloto na dwoje rozdziera,
Moja dusza jedyna w ciele jej umiera,
A ja żyję i po niej zostawam na świecie?
Niechże nie żyję, niechże po mej Filorecie
Nie zostawam; cóż po mnie wpółumarłym prawie?
Boże mój! jeźli ze mną chciałeś się łaskawie
Obejść, a tu na ziemi skarać moje złości,
Pofolgować jej było niewinnej młodości,
A na mnie twe surowe wykonać dekreta,
Jam przewinił tobie, nie moja Filoreta,
Która nic bardziej przeciw tobie nie zgrzeszyła,
Tylko że winowajcę twego ulubiła,
Teraz sowicie takiej przypłaca przyjaźni,
Zdrowiem go okupując z zasłużonej kaźni.
Pierwsza śmiercią od śmierci Alcestis Admeta
Wybawiła, mnie dzisiaj druga Filoreta,
Czego jej odwetować przystojnie sposobu
Nie mam inszego, tylko płakać u jej grobu,
Żebym łzy nad jej trunną wylewając ciepłe
Mógł zagrzać i ożywić kosteczki jej skrzepłe.
Biedna synogarlica kiedy owdowieje,
O jako ciężko stęka, dobrze nie szaleje,
Z drzewa na drzewo lotem chybkim się przenosi,
Nieutulone swoje żale światu głosi.
Ja lepszą połowicę utraciwszy duszy,
Usta w zamknieniu, oczy będę trzymał w suszy?
Niech mi od narzekania język mój ztrętwieje,
Niechaj się świat powodzią łez moich zaleje,
Niech serce wzdycha, póki tchu mu w piersiach staje,
Niech się samo od żalu w drobne kąski kraje,
Niech i ja zkamienieję, a nad opłakanem
Ciałem stanę, jakoby grobowcem ciosanym,
Na którym wszystkie treny i żale me zbytnie
Echo zebrawszy niechaj stalnem dłótem wytnie,
Żeby przygoda domu mego niezwyczajna
Nie była ludziom obcym i domowym tajna.
Bowiem ktokolwiek pójdzie tym gościncem, spyta:
Czyj to nagrobek stoi? abo sam wyczyta.
Ale krótka pociecha z kosztownych grobsztynów;
Zaż mało katafalków i ludzkich rąk czynów,
Którym biegły rzemieślnik tysiąc lat stać tuszył,
Czas niehamowny pożarł i w popiół pokruszył?