Strona:PL Shakespeare - Makbet tłum. Paszkowski.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wierzę, iż kraj nasz upada pod jarzmem,
Że jęczy, we krwi się pławi, że z każdym
Nowym dniem nowa przybywa mu rana.
Nie wątpię także, że liczneby dłonie
Wzniosły się za mnie. Już wspaniała Anglia
Ofiarowała mi do rozporządzenia
Kilka tysięcy mężnych. Ale cóż stąd?
Chociażbym zdeptał kark przywłaszczyciela
I głowę jego na mym mieczu zatknął,
Nieszczęsna nasza Szkocya nicby na tem
Nie skorzystała; cierpiałaby owszem
Nierównie bardziej i dotkliwiej pod tym,
Coby nastąpił.
Makduf. Któżby to był taki?
Malkolm. Przypuszczam, że to ja. Owóż, w mem sercu
Zarody niecnót tak są zagęszczone,
Że gdyby wzięły wzrost, sam czarny Makbet
Jak śnieg wydałby się białym, i biedny
Krajby w nim widział jagnię w porównaniu
Z bezmiarem moich nieprawości.
Makduf. Niema
W zastępach piekieł szatana, zdolnego
Przewyższyć w złości Makbeta.
Malkolm. To prawda,
Że on jest krwawy, gwałtowny, złośliwy,
Fałszywy, chytry, drapieżny, wszeteczny,
Pełen wszelkiego rodzaju ohydy,
Noszącej znaną nazwę, ale moja
Rozpusta nie ma granic. Wasze żony,
Córy, dziewice, ba nawet matrony,
Nie napełniłyby studni żądz moich.
Chuci me wszelką zerwałyby tamę,
Stawioną mojej woli. Lepszy Makbet,
Niż taki władzca.
Makduf. Niepohamowana
Krewkość jest wprawdzie w dziedzinie natury