Strona:PL Shakespeare - Makbet tłum. Paszkowski.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bezsilne jagnię oddać na ofiarę
Gniewnemu bóstwu.
Makduf. Jam nie zdrajca.
Malkolm. Ale
Makbet jest takim, a przeważny nakaz
Panującego najpoczciwszych może
Sprowadzić z prawej drogi. Wybacz jednak;
Czem jesteś, jesteś; gruntu duszy twojej
Niedowierzanie moje nie przemieni;
Wszak aniołowie jaśnieć nie przestają,
Choć najjaśniejszy z nich upadł. Chociażby
Wszystek kał świata przywdział maskę cnoty,
Przecieżby cnota musiała się w takiem
Świetle przedstawiać.
Makduf. Straciłem nadzieję.
Malkolm. Podobno właśnie tam, gdzie ja powziąłem
Powątpiewanie. Odbiegłeś tak nagle
Żony i dzieci (te najdroższe węzły,
Te najsilniejsze ogniwa miłości),
Nie pożegnawszy ich nawet. O! wybacz!
Niechaj ta moja nieufność nie będzie
W twych oczach ujmą twojej poczciwości,
Ale rękojmią mego bezpieczeństwa.
Cobądź ja myślę, serce twoje może
Być czystem.
Makduf. Brocz się, brocz, biedny nasz kraju!
Gruntuj spokojnie fundamenta bezpraw,
Tyranio, cnota nie wstrząśnie już tobą!
Puść wodze gwałtom! Prawomocność twoja
Zyskała sankcyę! Żegnam cię, o! panie.
Nie byłbym takim nędznikiem, jak sądzisz,
Za wszystką przestrzeń, którą tyran dzierży,
Za wszystkie skarby Wschodu.
Malkolm. Nie miej do mnie
Żalu, Makdufie! W tem co powiedziałem,
Obawa ciebie mały miała udział.