Zaż anioł, a nie człowiek, wysłowić to może?
Dzięki dawam ci, Panie, jako mogę za to,
A ty odpuść występki, patrzając nie na to,
Że ja strapiony proszę, lecz żeś ociec mojej
Omyj zmazy, rany zgoj, zgładź blizny; niech wady
We mnie nie zostawuje występek szkarady:
A ty wziąwszy w opiekę chciej mnie sam sprawować,
Błogosławić ku twej czci tu i wiecznie chować.
Oto, ojcze i Panie,
Wracam się k tobie żałosny, strapiony,
Jak ptaszek z rószczki lepem zachwycony,
Gdy o nim swe staranie
Oto serce, zranione
Za swoje złości, srogie i obfite
Rzeki żałości puszcza, łez nie syte;
Myśli też oczyszczone
Nie odkładaj lutości
Od nędznej dusze, grzechy obciążonej,
By, jak Ceixa smutnej Alcionej,
Śród morza ciężkich złości
Nie wzgardzaj mnie, acz chciwie
Często, jak ryba, do wędy się spieszę,
A z zdradnych pociech z swym zmysłem się cieszę,