Przejdź do zawartości

Strona:PL Sebastyana Grabowieckiego Rymy duchowne.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
CV.

Skłoń ucho lutościwe,
Gdy śród strasznego morza
Świata złego, gdzie pełno trwogi, zorza,
Niesiem prośby rzewliwe

Do ciebie, byś nas ratował, troskliwe.


Widzisz, że szturm burzliwy
Zawżdy nas miece, trwoży
Nawałność, która dzień i noc się sroży,
Tak iż jej skok straszliwy

10 
Oderwał wiosła i żagiel życzliwy.


Bądź ratunkiem kwapliwym
Łódce już połupany,
Którą wiatr miece z plutą pomieszany,
By w morzu śmierci chciwem

15 
Nie zalał, dając późny żal chętliwym.


Widzę, że już przybiła,
Panie, do ostrej skały
A coraz bliżej z strachem cisną wały
I chwila wichrowita,

20 
Tak iż się boi na dnie być zakryta.


O jak błogosławieni,
Co w twoje porty wieczne
Wpadli, przez drogi, miejsca niebezpieczne
Życznym wiatrem pędzeni,

25 
Żagle zwinąwszy na twój brzeg zsadzeni.


A pozbywszy ciężkości,
Trosk omylnego wieku,
Serce uwiodszy z nędz przykrych człowieku,
W polach twoich radości

30 
Żywią, w pokoju wszelakich wdzięczności.