Na mieśca, z których tu nazad nie przyjdę.
Po co się wznoszę, czemu tuszę sobie
Z mojej krewkości spodobać się tobie?
Gdyż twoje rady są niezrozumiane,
A przecz co czynisz, przyczyny nieznane.
Na którym zakład wiecznej chwały leży,
Podczas przypada, że mu wolą mienisz,
A przeciwnego często swym być mienisz.
Których się sprawy chwalebne widziały,
A co się chlebem anielskim karmili,
Potem z świniami słodziny trawili.
Skąd rękę weźmiesz, świątobliwość ginie,
Gdzie ty nie radzisz, tam rozum nie słynie;
Gdy, Panie, naszej nie wspierasz ochoty.
Próżno się upor przeciw tobie sili,
Bez twej pomocy bieg, acz dobry, zmyli.
Gdzie ty odstąpisz, tam się inak dzieje,
Racz tedy nasze twierdzić dobre sprawy,
Racz chęć odwodzić od brzydkiej zabawy,
Chętne posilaj, przywiedź ociętnego
Dla wiecznej chwały majestatu twego.