Strona:PL Sebastyana Grabowieckiego Rymy duchowne.djvu/044

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XXI.

Chceszli karać kogo, nie przez mię karz, Panie,
A kiedyć występek czyj przed okiem stanie,
Wspomniawszy, że człowiek, wspomni i krewkości,
A w tem głupstwo odpuść i przepomni złości.

Pot ludzi robotnych nie może mi z ręki;

Za co ja przeklęctwo rychlej aniż dzięki
Odnoszę, i pewne do ciebie wołanie,
Abyś na swej łasce mnie pokarał, Panie.

Masz to w ręku, Ojcze, byś mi pomógł z tego,

10 
Skrzywdzonym nagrodził z podparcia twojego

Z tem, by cudza niechęć mnie nie przeszkadzała,
Gdyby k tobie w trosce dusza ma wołała.

Już to nie krótki czas (lecz ja kresu tobie
Nie składam) to tylko powiadam o sobie,

15 
Iż mnie krzywda ludzka dawno boli, Boże,

Niech, proszę, twa łaska, od niej mi pomoże.

Niechaj mnie omyje studnica lutości
I z płaczu opłóknie moje nieprawości,
Niech ma, co kto mieć ma a na prośby moje

20 
Niech też łaską twoją cieszę zmysły swoje.



XXII.

Pyszni weszli w radę, jak mnie zniszczyć, Panie,
A możnych już pewne to o mnie staranie,
Jakby utrapili we mnie duszę moję;
Lecz to cieszy, pomoc iż wzgardzili twoję.

A ty, żeś łaskawy, dobrotliwy k temu

Mieśca dość u siebie miłosierdziu swemu