Strona:PL Sawicka Nowelle.pdf/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przechodząc, w podwórko, na przyzbę i na starego spojrzał. Siedział plecami o ścianę oparty, z głową pochyloną, dłonie na kolanach złożył, drzemał, czy osłabł ostatecznie. Ten i ów, przechodząc, „pochwalonym“ go witał, pastuchowa krzyknęła, żeby wrota otworzył dla bydła, poszła daléj, a stary ani drgnął. Krowy same sobie głową i bokiem wrota odsunęły, przeszły obie jedna za drugą, obejrzały się na niego, stanęły przy drzwiach obórki; gromadka owiec szarych i białych napełniła dziedzińczyk; tłocząc się, trzęsły zesztywniałe kolana starego; ruch i wrzawa zapanowały w wiosce, tuman złotawego kurzu pędził przez środek ulicy, za bydłem wrócili i ludzie. Maksym z Frankiem przeszli przez podwórko — jeden do chaty, drugi do stodoły; kobiety owce i świnie do chlewu zapędzać zaczęły, na starego nikt nie spojrzał. Dopiero gdy Maksymowa ze skopkiem pod krową usiadła, obejrzała się na niego przez ramię.
— Idźcie już do chaty — rzekła, — a to was znowu febra schwyci.
— I duszę wytrzęsie! — podchwyciła Ewka, siadając pod drugą krową.
Zajęte robotą, odwróciły się plecami do niego; tymczasem Piotr z kosą na podwórko wszedł, od wrót już wpatrzył się w ojca, stanął przed nim, patrzył długą chwilę, nie mogąc zmiarkować, czy on śpi... czy może... Stał z kosą na ramieniu, z wyciągniętą szyją... stłumił oddech... coś strasznego przemknęło przez głowę. Stary siedział jak żywy — pod siwym zarostem, pod włosami spadającemi na czoło, twarzy prawie nie widzi. Piotr w twarz nie patrzył, słuchał tylko, i słyszał, jak jego własne serce stukało w piersiach, krew uderzała w skro-