Strona:PL Sawicka Nowelle.pdf/233

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przeczuwałem, iż podarek ten ściągnie burzę na moją głowę...
Nie należało przyjmować tak kosztownéj rzeczy od ubogiego urzędnika, którego widywałem tylko w przedpokoju, kiedy przychodził do ojca z papierami albo z zieloną księgą pod pachą.
On sam nie dowierzał widocznie, że przyjmę. Kłaniał się nizko, bełkotał coś z pokornym uśmiechem; a kiedy wziąłem z rąk jego safianowe pudełko, znikł za drzwiami, jakby się lękał, żebym mu go napowrót nie oddał. I oddałbym każdą rzecz inną... tego — nie mogłem.
W pudełku, wyłożoném szafirowym aksamitem, znajdował się kryształowy kałamarz ze złotym kołpaczkiem, kilka drobiazgów ze słoniowéj kości, a w oddzielnym przedziale scyzoryk w konchowéj oprawie ze złotemi gwiazdami. Pyszny scyzoryk! Po jednéj stronie kilka błyszczących nożyków, po drugiéj korkociąg, wykłuwaczka i pieczątka. Ścisnąłem go w dłoni, serce uderzało radośnie — byłem trzecioklasistą i pier-