Strona:PL Sawicka Nowelle.pdf/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

moczka; oj, te kobiety! Wiezie jéj za to rękawiczki na barankach i patronkę, piękny obraz: pół-naga pokutnica u stóp krzyża obok trupiéj czaszki. Z patronką stara Magda ma tyle wspólnego, że całe życie pokutuje, chociaż nigdy nie grzeszyła.
Wraz z flanelą i kucharką przychodzi na myśl ciepłe mieszkanie, samowar, szlafrok i pantofle, tylko, że, zamiast staréj gospodyni w rurkowanym czepku, dama w rotundzie nasuwa się uporczywie przed oczy. Zażył tabaki, kichnął. Złotawa główka z piwnemi oczyma jeszcze wyraźniej zarysowała się przed nim, młodsza tylko, niż ta w fotelu — młodsza o wszystkie lata, podczas których jéj nie widział i widziéć nie chciał. Były to najspokojniejsze lata jego życia, wówczas to wyłysiał, posiwiał i tak zgorzkniał, że, myśląc o sobie, czuł pieprz w ustach. Przemienił się za to w pracowitą machinę, zdobył taką sławę, że dziś ludzie więcéj o nim wiedzą, niż on sam o sobie. Jego nauka, uczciwość, szczęście nawet, weszły w przysłowie; znajome matki pierworodnym synom dają jego imię, każdy zazdrości mu sławy, pieniędzy, tylko nie cienkich nóg i nie Ezopowéj twarzy. Przy sposobności każdy cytuje chętnie, że „widział doktora Czyżyka, mówił z doktorem Czyżykiem, słyszał coś od doktora Czyżyka.” W mieście popularniejszym od niego jest chyba tylko lichwiarz-milioner, kupiec, co sześć razy bankrutował i zawsze piękniejszy sklep otwierał, i kulawy roznosiciel gazet, którego mieszkańcy pamiętają od lat trzydziestu. Popularność nakłada na niego coraz nowe podatki w postaci składek, biletów loteryjnych, wsparć, protekcyj i zapomóg; to mu przyczynia trochę wrogów i wielu niezadowolonych, którzy go zarówno mało