Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w rzeczywistości. Wchodzić więc w zatarg z ich przesądami i wzgardą było rzeczą niegodną człowieka, a plebejusze tłumnie pogardzali tymi z pośród siebie, którzy myśleli, że się wznoszą, poszukując towarzystwa i małpując śmieszności szlachty.
Uwagi te zrazu przychodziły mi niewyraźnie, następnie stanęły w myśli jasno i spostrzegłem naraz, że ja myślę, tak samo jak raz spostrzegłem niespodziewanie, że mogę śpiewać. Począłem zdawać sobie sprawę z odrazy, jaką miałem do tego, aby wyjść z mego stanu i dać się na pośmiewisko społeczeństwu, jako próżny i ambitny gach; ztąd postanowiłem sobie pogrzebać w tajemnicy miłostki moje z Blanką.
Rozważając to wszystko, przechadzałem się wzdłuż galeryi i z dumą spoglądałem na ten pyszny rząd arystokratów, po których ubogi chłopiec z ludu, gondolier z Chioggii, następować nie chciał. Czułem się uszczęśliwionym; pomyślałem o ojcu moim, a na wspomnienie rodzinnego domu, długo zaniedbanego, oczy moje zwilgotniały łzami.
Stanąłem na końcu galeryi, twarzą w twarz z portretem signora Torkwata, i poraz pierwszy śmiele zmierzyłem go od stóp do głowy. Było to istotnie szlachectwo wcielone. Wzrok jego zdawał się odpychać, jak ostrze szpady, a ręka jego wyglądała tak, jakby się nie otwierała inaczej, tylko dla