Przejdź do zawartości

Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przed nią tę nadzwyczajną powściągliwość, którą chcę względem niej zachować?
— Najlepiej byłoby — odparł Nasi — skłonić ją, iżby ztąd wyszła i wróciła do ciotki, a przynajmniej schroniła się do jakiego klasztoru na dwadzieścia cztery godziny. Spróbuję wytłómaczyć jej, że położenie jej tu jest niepodobne.
Udał się do Alezyi, ale wszystkie jego usiłowania na nic się nie przydały.
Wierna swemu systemowi gadatliwości Checcha, wypowiedziała Alezyi, że jest kochanką Filipa, że się z sobą chwilowo poróżnili i on że podczas tego mógł się oświadczyć Alezyi, ale że, wyleczony dzięki jej odmowie, a nieprzezwyciężoną miłością sprowadzony do stóp kochanki, gotów jest ją poślubić.
Uważała tedy Alezya, że bardzo przyzwoicie mieści się w domu Filipa de Nasi; przyjemnie jej było widzieć, że jak ona, tak i on, postępuje za skłonnością serca i zrywa z opinią. Obiecywała sobie, że w tej szczęśliwej parze będzie miała towarzystwo na całe życie i przyjaźń dozgonną. Opuszczając dom Filipa, obawiałaby się moich skrupułów, tudzież usiłowań rodziny o pogodzenie jej ze światem. Uparcie więc chciała się zgubić, i ostatecznie oświadczyła Filipowi, że nie wyjdzie z jego domu chyba zmuszona siłą.
— W takim razie — odparł hrabia — pozwoli mi