Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie rozumiejąc zgoła powodów mego pomieszania, Nasi zaczął się niepokoić, azali czasem Checcina z gniewu lub rozpaczy nie dopuściła się jakiego wybryku.
Szybko wstępował po schodach i już trzymał za klamkę od mieszkania Checchiny, kiedy ja wstrzymałem mu rękę, prosząc z miną bardzo poważną, aby nie wchodził.
— Cóż to takiego, Lelio? — rzekł głosem drżącym, blednąc. — Franczeska jest tu i nie wychodzi na moje spotkanie; ty przyjmujesz mnie z wyglądem lodowatym i nadto wstrzymujesz mnie od wejścia do mojej kochanki? A przecież to ty pisałeś do mnie, ażebym przybywał, zdawało się, że chciałeś nas pogodzić, cóż się więc dzieje pomiędzy wami?
Już miałem odpowiedzieć, kiedy drzwi się otworzyły i wystąpiła Alezya okryta zasłoną. Spostrzegłszy Nasi, drgnęła i zatrzymała się.
— Rozumiem teraz, rozumiem — odezwał się Nasi z uśmiechem; — przebacz, proszę, mój drogi Lelio! Powiedz mi, do którego pokoju mam się udać.
— Tu, panie! — rzekła Alezya głosem silnym, biorąc go za ramię i pociągając do buduaru, z którego wyszły i gdzie wciąż bawiły Franczeska z Silą.
Poszedłem za nią. Spostrzegłszy zbliżającego