to nikt tu nie wejdzie. Ja przyjmę ciotkę twoją na progu domu, a ponieważ zapóźno już na to, aby cię ztąd wyprowadzać, przysięgam, że nikt się tu nie dostanie.
Zbiegłem szybko i zastałem Cattinę podsłuchującą pode drzwiami. Zagroziłem, że ją zabiję, jeśli się poważy pisnąć słowo. Potem, rozważywszy, iż żaden postrach nie powstrzyma jej przed siłą pieniędzy, zmieniłem zamysł, i wróciwszy, wziąłem ją za rękę i wtrąciłem do rodzaju lamusa, mającego jedno tylko wysokie okienko, do którego ona dosięgnąć nie mogła.
Zamknąłem za nią drzwi na dwa spusty, pomimo jej rzucania się, klucz zaś schowałem do kieszeni i pobiegłem naprzeciw powozu pocztowego.
Ze wszystkich naszych obaw sprawdziła się najbardziej kłopotliwa. Wyszedł z powozu Nasi i rzucił mi się na szyję.
Jak tu zapobiedz, aby nie wszedł do własnego domu, jak ukryć przed nim to, co się tam dzieje? Łatwo było go skłonić, aby uszanował incognito Alezyi, mówiąc mu, że jakaś kobieta przyszła mnie odwiedzić w jego domu i że ja proszę, ażeby nie usiłował jej widzieć, ale trudno, żeby w ciągu dnia do uszu jego nie doszła ucieczka Alezyi i rozterka w domu Grimanich. Za tydzień cała okolica wiedzieć o tem będzie. Nie wiedziałem istotnie, co robić.
Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/245
Wygląd
Ta strona została skorygowana.