Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łem jej i ganiłem w duchu, gdyż pokój, w którym znajdowaliśmy się, nie był ubrany w guście bardzo skromnym, a starożytne bronzy, marmurowe posążki, zdobiące go, lubo wyborne pod względem sztuki, zgoła nie stosowały się na pokaz dla młodych panien, lub kobiet nieśmiałych. Myśląc, że to Alezya Aldini miała wejść do tego pogańskiego przybytku, mimowoli, może skutkiem resztek miłości, urażony byłem raczej, niż wdzięczny jej za ten krok.
Pomimo pośpiechu, Checchina nie omieszkała postarać się, ażeby blaskiem stroju olśnić osobę swej płci. Włożyła szlafrok z indyjskiego kaszmiru, przedmiot wysokiej w owym czasie ceny, rozpuszczone włosy umocowała złotemi i purpurowemi wstążeczkami, gdyż antyczność była wówczas w modzie, a na nogi gołe, silne i piękne, jak u posągów Dyany, zarzuciła coś w rodzaju tygrysiej skóry, dowcipnie zastępującej pospolite pantofle. Na palcach miała brylanty i karneje, a błyszczący wachlarz trzymała jak królowa teatralna, podczas gdy nieznajoma, dla dodania sobie odwagi, niezręcznie dręczyła swój wachlarz, zwyczajny, z czarnego atłasu.
Przeraziła ją widocznie piękność Checchiny, piękność nieco męzka, ale niezaprzeczona. W sukni tureckiej, w obuwiu medyjskiem, przy uczesaniu greckiem, podobna była do owych żon satrapów, które okrywały się bez różnicy bogatemi łupami narodów obcych.