Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rojących się po kraju, które chcą wstąpić do teatru, aby uciec od okrutnych krewnych? Słuchaj! Ja mam pewne natchnienie. Wejdźmy razem do małego salonu; przysunąwszy nieco parawan przededrzwiami; w chwili, gdy będziemy wchodzić, możesz się i ty wśliznąć jednocześnie, siedzieć niewidzialny, a wszystko widzieć i słyszeć. Jeżeli ta kobieta jest twoją kochanką, dobrze, gdy się prędko dowiesz, o co chodzi. Boć i tak jabym ci powtórzyła wszystko, słowo w słowo, ale lepiej usłyszeć odrazu.
Namyślałem się, a jednak wielką chęć miałem pójść za tą radą.
— A jeżeli to kobieta inna? — odparłem — jeżeli chce ci powierzyć jaką tajemnicę?
— Alboż to ty i ja mamy wzajem przed sobą jakie tajemnice? rzekła Checchina; — i czy ty mniej szanujesz samego siebie, aniżeli ja? Daj pokój głupim skrupułom.
Zawołała Teresę, szepnęła jej kilka słów do ucha, a po urządzeniu parawanu, odprawiła ją i wprowadziła mnie z sobą do salonu. W ciągu dwóch minut udało mi się w osłaniającym parawanie znaleźć szczelinę, przez którą mogłem widzieć tajemniczą kobietę. Jeszcze nie odsłoniła zasłony, kiedym poznał wytworną kibić i śliczne ręce Alezyi Aldini.
Biedna dziewczyna była cała drżąca; żałowa-