Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się sam z obawy, ażeby Alezya, rozdrażniona, nie popełniła jakiego kroku szalonego lub rozpacznego, dowiedziawszy się o moim odjeździe.
Prawdą, wreszcie było, że chciałem módz zupełnie wywnętrzyć się jej matce w chwili, gdy ona otrzyma wyznanie całkowite; przewidywałem bowiem, że Alezya nie ukryje przed nią żadnego ze szczegółów tego romansiku, którego, bez jej zezwolenia, nie miałem prawa robić się bohaterem. Obawiałem się zkądinąd, ażeby energia tej młodej dziewczyny, przerażając słabość matki obrazem miłości, nie doprowadziła księżnej do dania pozwolenia, na które jabym się nie zgodził. Jedna i druga potrzebowały mojej woli spokojnej i niewzruszonej, a właśnie wtedy, gdy staną sobie oko w oko, ja sam może będę potrzebował siły, jakiej zbrakłoby obydwom.
Tak dumałem, gdy zastukano do moich drzwi i jakiś człowiek podszedł w postawie pokornej. Ponieważ zdjął liberyę, nie poznałem zrazu, że to ten sam, który tak się we mnie wpatrywał podczas przygody w kościele; ale teraz, kiedyśmy obaj mieli czas dobrze przypatrzyć się sobie, obaj wydaliśmy okrzyk zadowolenia.
— To pan! — rzekł do mnie; — niie myliłem się, to pan jesteś Nello?
— Mandolo, mój stary przyjacielu! — zawołałem i wyciągnęłem doń oba ramiona.
Wahał się chwilę, potem ze łzami radości rzucił się w moje objęcia.